Podczas leczenia trądziku nabrałam kilka fajnych nawyków, z którymi się zaraz z Wami podzielę ;-) Nie jest to nic odkrywczego, ale naprawdę pomaga!
1. Zero wyciskania pryszczy. Wyjdzie coś dziwnego, czerwonego, z białą gulką? TRUDNO. Niech siedzi. Z doświadczenia wiem, że nietykane zejdzie w 2 dni, rozdrapane - zostawi ślad na wieczność. Pewnie nigdy się nie pozbędę starych blizn po wyciskanych pryszczach, ale przynajmniej nie będę miała nowych. To naprawdę paskudny nawyk, ale i tak wiem, że wiele dziewczyn woli wycisnąć, niż chodzić z pryszczem ...
;-) Uwielbiam ten obrazek, taki prawdziwy ;-D
2. Wycieranie twarzy tylko jednorazowymi papierowymi ręcznikami. Już od dawna nie wycieram twarzy normalnym ręcznikiem i szczerze mówiąc, dreszcz mnie przechodzi na samą myśl, że mogłam tak robić. Nie przekonuje mnie nawet opcja z ręcznikiem ''tylko do twarzy'', komfortowo się czuję tylko używając papierowych.
3. Odstawienie wszystkich drogeryjnych żeli do cery trądzikowej. Zwykle w składzie mają mnóstwo chemii i substancji wysuszających. Teraz myję twarz tylko żelem micelarnym z Biedronki na zmianę z mydłem Aleppo.
4. Im mniej, tym lepiej.
Kiedyś używałam zbyt dużej ilości specyfików naraz. Później nawet nie wiedziałam, co mi zaszkodziło, zapchało, spowodowało wysyp. Poza tym ogólnie uważam, że skórze służy minimalizm. Teraz używam tylko wspomnianego wyżej żelu micelarnego, mydełka, dwóch delikatnych kremików oraz korundu jako peelingu raz w tygodniu. Co jakiś czas maseczka - cynkowa, Amla, ze spiruliny. Do nowych kosmetyków do pielęgnacji cery podchodzę ostrożnie, sprawdzam składy.
5. Przerzucam się powoli na podkłady mineralne.
Od jakiegoś czasu przeszkadzała mi myśl, że niby dbam o cerę, stosuję kurację przeciwtrądzikową, a konsekwetnie ją zapycham tak ciężkim podkładem jak Revlon. Od 7.30 do 22 kilka razy w tygodniu moja twarz miała na sobie coś tak mocnego. Inną sprawą było to, że uzależniłam się od podkładu - nie byłam w stanie wyjść do ludzi bez niego. Zainteresowałam się więc minerałami, zamówiłam kilka próbek z AM i na razie testuję ;) Mają swoje wady, ale wyglądają o niebo naturalniej na twarzy, są leciutkie, no i mogę się stopniowo przyzwyczajać do swojej twarzy mniej zatapetowanej ;) Revlon chyba sobie zostawię na większe wyjścia, kiedy chcę mieć idealne krycie.
6. Konsekwencja i wytrwałość.
Jestem systematyczna w stosowaniu swojej maści, nie zapominam, nie robię dłuższych przerw, nie przerywam, gdy jest minimalna poprawa. Piszę o tym, bo wiem, że dużo osób ma problem z systematycznym stosowaniem jakiegoś specyfiku. Może mnie wytrenowało już dbanie o włosy ;), ale to naprawdę bardzo ważne. Nikt się nie wyleczy z trądziku w miesiąc.
7. Tu już z życia włosomaniaczki ;-)
Kiedyś olejując włosy na noc nie zabezpieczalam ich jakoś specjalnie, żeby nie dotykały poduszek, kołdry itd. Co najwyżej spałam na ręczniku. To było naprawdę głupie, jakby nie patrzeć, przez całą noc wycierałam twarz w ten ręcznik z resztkami oleju... Teraz przy olejowaniu śpię w wygodnym miękkim turbanie, który nieraz pokazywałam na blogu. Włosy są już bardziej ''odseparowane'' od twarzy. Zwracam też uwagę, by częściej prać poszewki i żeby różne materiały np. szale nie miały ścisłego kontaktu z moją twarzą.
8. Zauważyłam, że jak jem tłusto i niezdrowo, odbija się to na mojej skórze. Nie od razu, ale w końcu tak. Staram się więc nie jeść bardzo tłustych rzeczy, często zamiast mięsa wybieram rybkę itp. Ale ogólnie przyznaję bez bicia, że nie jestem wzorem zdrowego odżywiania. Nie ma tragedii, ale po prostu jem normalnie, jak typowy Polak ;) Ratuje mnie to, że z natury po prostu nie lubię wielu niezdrowych rzeczy - większości fast-foodów, tłustych mięs, nie zjem też niektórych słodyczy :p Jak wiadomo, popijam też różne ziółka.
To moja złota ósemka ;) A co Wy mogłybyście jeszcze dopisać?